Skip to main content

Jak żyć zdrowo i nie zbankrutować?

Na hasło “Żyj zdrowo” wciąż wiele osób reaguje tak samo. “Ale mnie na to nie stać“. Zakupy w sklepach z biologiczną żywnością, dobrej jakości mięso, świeże ryby, co rusz to nowe “cud ziarenka” które kosztują majątek, zamienniki cukru, soli itd. Podliczając wszytko można spokojnie wydać na życie dwa razy tyle niż do tej pory. I nie ukrywam, kiedy zaczynaliśmy nasze nowe życie, myślałam dokładnie tak samo. Ale od tego czasu minął już ponad rok (sama nie wiem kiedy to zleciało) i mogę śmiało powiedzieć, że nasz domowy budżet wcale na tym nie ucierpiał. Mało tego, z moich obliczeń wynika, że bywały miesiące, kiedy wydawaliśmy na jedzenie mniej niż kiedyś. Wiadomo, że pierwsze miesiące są najgorsze, bo trzeba sporo produktów wymienić na nowe, ale potem jest już z górki. A jeśli będziecie się trzymać poniższych zasad to wasz portfel nie odczuje żadnej różnicy, wystarczy trochę samodyscypliny i wcielenie w życie pewnych zasad.

    1. Kupuj na targach/bazarach od sprawdzonych lokalnych sprzedawców – wiem, że pewno nie każdy ma czas na włóczenie się po targu z siatkami pełnymi zakupów, ale to naprawdę dobre miejsce na zakupy i czasami warto się poświęcić. Tym bardziej, że przecież nie musimy tam chodzić codziennie. Ja wyskakuję raz w tygodniu i w mig obskakuje kilka sprawdzonych stoisk. Świeże owoce, warzywa, czasami ryby, sery czy jajka od szczęśliwej kury. Na pewno każdy ma w pobliżu jakiś mały targ, nie dość, że taniej niż w sklepie, to smaczniej i zdrowiej. Najlepiej kupować u jakiejś starszej babci, która najczęściej ma kilka rzeczy, ale za to dobrej jakości. Omijamy ogromne stargany z dużym asortymentem, bo jego pochodzenie jest zapewne podobne do tego sklepowego.

    1. W sklepach biologicznych kupuj tylko te produkty, które warto tam kupować – wiadomo, że czasami nie wszystko można kupić na targu. Pomarańcze, banany, awokado oraz inne egzotyczne owoce, na pewno nie będą z babcinego ogródka. A może nie każdy ma ochotę na łażenie po targu, albo nie zna tam sprzedawców. Wtedy lepiej w niektóre produkty zaopatrzyć się w sklepie biologicznym. Tyle, że nie kupujemy tam na oślep wszystkiego co nam potrzeba na obiad, tylko wybrane produkty. Wiadomo, jedne owoce/warzywa zawierają więcej pestycydów niż inne. Niektóre zawierają tak niewielką ilość, że w ogóle nie ma sensu przepłacać za bio. Lista jest dość długa, sporządzę ją dla was w następnym poście.

    1. Ogranicz jedzenie mięsa. Kiedyś jedliśmy mięso 6-7 razy w tygodniu. W zasadzie nie umiałam gotować bez mięsa. Teraz jemy mięso max 2-3 razy w tygodniu. Pozostałe dni ryba lub dania wegetariańskie (idealnie sprawdzają się tutaj wszelkiego rodzaju risotta i zapiekanki warzywne, przepisy znajdziecie tutaj KLIK, KLIK). Bez mięsa, a sycą. Mięso kupuję zawsze w sprawdzonym bio-sklepie mięsnym, ale niestety takie mięso potrafi być raz tyle droższe. Na szczęście to nie problem, bo przecież jemy go o połowę mniej. Tak więc rachunek wychodzi na zero. Nasza kieszeń na tym nie ucierpi, jemy dobrej jakości mięso, a przez to że jemy go mniej, czujemy się lepiej.

    1. Jedz warzywa i owoce sezonowe. Zawsze warzywa i owoce sezonowe są tańsze od pozostałych. Do tego są zdrowsze, bo rosną w naturalnych warunkach. Kiedy jest sezon na truskawki, wcinaj je ile wlezie, tak żeby poza sezonem cię do nich nie ciągnęło. Ja latem potrafię codziennie zjeść cały kilogram. Tak samo jest z winogronami. Kiedy tylko zaczyna się jesienią sezon, kupuję całymi kilogramami i pałaszuję wieczorem zamiast chipsów. Mandarynki to moje ulubione owoce zimą. Zawsze kojarzyły mi się ze świętami i choinką. Pamiętam kiedy będąc dzieckiem, wstawałam skoro świt, siadałam przy zapalonej choince i jeszcze przed śniadaniem pochłaniałam kilka sztuk 🙂

    1. Planuj posiłki – to chyba największe udogodnienie jakie udało mi się na stałe wprowadzić w życie. Jak sobie przypomnę ile razy krążyłam po sklepie wte i wewte obmyślając co by tu dziś ugotować, to aż mi się słabo robi. Już samo gotowanie nie było tak straszne, jak wymyślanie co dziś jemy. Odkąd zrobiłam listę z ulubionymi daniami, życie stało się łatwiejsze. Robię raz w tygodniu większe zakupy, kupuję wszystko co potrzeba, a w tygodniu wyskakuję tylko po świeże mięsko albo rybkę. Nie wspominając o tym, że już nie kupuję niepotrzebnych rzeczy na zapas. Niczego nie muszę wyrzucać, bo wiem co będziemy jeść na śniadanie, obiad, kolację i jestem w stanie kupić niemal dokładne ilości. A jeśli kupię np paczkę świeżego szpinaku, a do obiadu potrzebuję tylko pół, to wiem, że w kolejnych dniach mam zaplanowany inny przepis z tym produktem, tak więc nic się nie marnuje. Planowanie posiłków ma jeszcze jedną zaletę. Można sobie bardzo fajnie zróżnicować posiłki, co przy spontanicznym kupowaniu rzadko się udaje. A no i najważniejsze, unikamy nieplanowanych wizyt w McDonaldzie i innych fast foodach, no bo na pewno nie raz się wam zdarzyło, kiedy jadąc z pracy nie chciało wam się myśleć, co dziś na obiad, potem jeszcze zakupy, a to zgarnę po drodze kanapkę w Macu.

    1. Sporządzaj listę zakupów – to klucz do ekonomicznego kupowania, bez zbędnych i niepotrzebnych produktów. Ile razy zdarzyło się wam nakupić rzeczy na cały tydzień, a potem przy kolejnych zakupach połowę z lodówki wyrzucić, bo się przeterminowały? Myślę, że nie raz, ja kiedyś miałam tak samo. Dzięki planowaniu posiłków, wiem dokładnie co potrzebuję kupić, wiem też ile. Bo uwierzcie mi, że jak zapłacicie za dobre produkty raz tyle, to ostatnią rzeczą jaką będziecie chcieć to wyrzucanie ich do kosza. Sporządzanie listy zapobiega również kupowaniu niepotrzebnych zapychaczy, takich jak chipsy, paluszki, cukierki itd. No i rada numer jeden, unikaj szybkich zakupów po pracy, kiedy jesteś głodny. Z doświadczenia wiem, że wtedy w koszyku ląduje najwięcej “dziadostwa”.

    1. Kupuj przez internet – ale jak to jedzenie przez internet? A no tak to. Wiele rzeczy bardziej się opłaca kupić w większych ilościach, np od producenta, bez pośredników. My np. od jakiegoś czasu regularnie zamawiamy artykuły spożywcze we Włoszech. Ponieważ lubimy włoską kuchnię dobry makaron to podstawa, a taki w sklepie swoje kosztuje. Tak samo jest z dobrą oliwą z oliwek, octem balsamicznym, szynką parmeńską, parmezanem, pecorino, salami czy dobrym winem. Porządne włoskie produkty sprowadzone do NL czy do PL mają narzuconą marżę i to całkiem sporą. My wolimy kupić bezpośrednio u producenta, nie dość, że wszystko przepyszne, biologiczne to jeszcze nie płaci się za koszty przesyłki. Przez internet opłaca się także kupowanie różnych ziaren, kasz, ryżu czy innych produktów, które można długo przechowywać

    1. Przestań kupować cole, chipsy, cukierki i inne dziadostwo – Nie wiem ile wy wydajecie kasy na tego typu “przyjemności”, ale ja kiedyś robiąc zakupy przyłapałam się na tym, że pół koszyka to były właśnie takie zapychacze. Trzy paczki chipsów, zgrzewka coli, czekoladki takie, śmakie, owakie, żelki, paluszki, ciasteczka itd. Gdybyście policzyli ile tygodniowo na to wydajecie, to mogę się założyć, że wyszłaby z tego spora sumka. Przeznacz tę kasę na produkty bio i rachunek wyjdzie na zero.

    1. Hoduj własne zioła. Nie wiem jak wy, ale ja w swojej kuchni używam codziennie całe mnóstwo świeżych ziół. Najwięcej pochłaniamy bazylii, tą akurat dość ciężko się hoduje, ale można spróbować. Pietruszka, rozmaryn, tymianek, mięta, szczypiorek, kolendra to tylko kilka najważniejszych ziół. Kupowanie co tydzień świeżych, eco-ziół, które szybko się psują mija się z celem. Dlatego w moim maciupkim ogródku zawsze znajdzie się dla nich miejsce. Jeśli nie macie ogródka, to większość ziół można spokojnie hodować w doniczce na balkonie.

    1. Kupuj świeże ryby zamiast mrożonych – ten punkt w zasadzie dołożyłam w ostatniej chwili, bo właśnie w momencie pisania tego posta w TV jest program, w którym mówią, że większość mrożonych ryb (szczególnie tych droższych) zawiera 50% wody. Kupujecie mrożone ryby, bo są tańsze? Nic bardziej mylnego, kiedy z kilograma ryby po rozmrożeniu zostaje wam tylko pół. Nie wiem jakie są ceny mrożonek, bo nigdy nie kupuję, ale nie sądzę, żeby były aż o połowę tańsze. A nawet gdyby były to i tak lepiej kupić rybę świeżą, bo przynajmniej lepiej smakuje.

  1. Rób własne przetwory – to już taki ekstra dodatek dla tych, którzy mają trochę więcej czasu. Gdyby dwa lata temu ktoś mi powiedział, że będę kisić ogórki, albo robić dżemy, to bym się uśmiała do łez. Kto w dzisiejszych czasach robi takie rzeczy, skoro wszystko można kupić w sklepie i to jakie pyszne. No właśnie, nawet nie wiecie ile w takim sklepowym dżemie siedzi dziadostwa, kilogramów cukru, zagęszczaczy, barwników, ulepszaczy smaku i konserwantów. Nie wspominając, że smakiem do swojskiego nawet do pięt nie dorastają. Zaprawienie kilku słoików z ulubionymi przetworami nie pochłonie wam całych tygodni. Wystarczy, że sobie odpuścicie kilka seriali i kilka godzin na Facebooku i czas jak znalazł 🙂 A jaka przy tym frajda 🙂 No i oszczędność pieniędzy, żebyśmy potem nie musieli przepłacać, za eco-dżemik 🙂

Póki co to najważniejsze punkty, jak mi się jeszcze coś przypomni, to listę zaktualizuję. Wiem, że mojego bloga śledzi dużo osób, które już od dawna zwracają uwagę na to co jedzą. Ciekawa jestem jakie są wasze sposoby na jedzenie zdrowo i nie obciążanie przy tym domowego budżetu. Piszcie w komentarzach, na pewno wielu osobom takie rady się przydadzą, a może nawet zachęcą kogoś do nowego, zdrowego życia 🙂

Jeśli spodobał ci się ten wpis i uważasz, że informacje w nim zawarte mogą okazać się przydatne innym, podziel się nim ze znajomymi,  doceniasz tym samym moją pracę 🙂 Dziękuję 🙂 Maryla 🙂

Zdrowe zycie

Reacties (43)

Laat een antwoord achter aan Olga Sapinska Reactie annuleren

Je e-mailadres wordt niet gepubliceerd. Vereiste velden zijn gemarkeerd met *